Matmos / fot. Ephemera Festival

Ephemera Festival 2022 – sobota

Minął już ponad miesiąc od zakończenia Ephemera Festival, warto więc wrócić pamięcią do najbardziej intensywnego muzycznie dnia festiwalu, czyli soboty.

Upalny dzień nie był taki straszny dzięki przestronnej i klimatyzowanej sali w Ursynowskim Centrum Kultury „Alternatywy”. Od początku można więc było skupić się na muzyce, a nie niesprzyjającej tego dnia aurze. Dużo na tym zyskał występ projektu Leggerezza, który brzmiał kojąco, wręcz usypiająco i w pełni wykorzystał zaciemnioną teatralną przestrzeń. Matmos zrobili za to użytek z innej zalety sali – akustyki. Utwory z Plastic Anniversary i Regards / Ukłony dla Bogusław Schaeffer wybrzmiały majestatycznie i zamieszały w głowie swoimi połamanymi strukturami.

Koncertowa odsłona w Komuna Warszawa przy Emilii Plater zapowiadała się wyjątkowo głównie przez planowany występ legendarnego już projektu Machine Girl, który miał się w Polsce pojawić po raz pierwszy. I mimo że w postpandemicznych realiach niczego nie można być pewnym, koncert ten doszedł do skutku. Najpierw jednak publiczność rozgrzał reprezentant wytwórni NYEGE NYEGE Ecko Bazz. Nie był to koncert zaskakujący czy wybitnie porywający, ale na pewno bardzo energetyczny. W sam raz na przystawkę przed Machine Girl, którzy nie brali już jeńców i atakowali agresywnym, cybernetycznym hardcore, z ogromem scenicznej (chociaż częste wycieczki w tłum udowodniły, że również pozascenicznej) energii. Fani na pewno byli wniebowzięci, ale nie tylko im udzieliła się atmosfera wieczoru.

Wieczór na Jasnej 1 stanowił wyczekiwane zamknięcie dnia, ale nie pozbawiony był frustracji. Głównie ze względu na warunki pogodowe, na które nie odpowiadała polityka klubu. Gorąc i zaduch w pomieszczeniu były jeszcze podkręcane przez ogromne dawki wypuszczanego dymu, nie można było zaczerpnąć powietrza (wyjście z klubu równało się konieczności ponownego zakupu biletu), a cena wody w barze przekraczała racjonalne szacunki. W przypadku samodzielnych wydarzeń Jasnej można zrozumieć taką postawę klubu, ale przy goszczeniu imprezy zewnętrznej przydałoby się trochę luzu. Co w kwestii muzycznej? Tutaj już bez rozczarowań. Croatian Amor dostarczył bardzo emocjonalny, ambient trancowy set, a Kelman Duran w rytm nietypowego przyćmionego reggaetonu miksował utwory artystów, którzy z tym nurtem zazwyczaj mają mało wspólnego (Calvin Harris, Cardi B). Ten set świetnie sprawdziłby się również na powietrzu, bo do tańca była potrzebna przestrzeń, której na Jasnej trochę zabrakło.

Niech te narzekania nie przyćmią jednak ogólnych wrażeń z sobotniego dnia Ephemery, które były zdecydowanie pozytywne. Udało się czasowo dograć wydarzenia w trzech różnych miejscach, sprowadzić do Polski ważne projekty i nazwiska oraz obejść się bez zawsze bolesnych odwołań koncertów. Z roku na rok Ephemera się rozwija, organizatorzy starają się coraz bardziej, a publika czuje potrzebę takiej imprezy. Dzięki eksperymentowaniu z różnymi rozwiązaniami uda się w końcu wypracować bezbłędną i oryginalną formułę wydarzenia. Za co bardzo trzymamy kciuki. Do zobaczenia za rok!