Kendrick Lamar / fot. Getty Images

Kendrick Lamar – najlepszy żyjący raper?

Ledwo co skończył trzydzieści lat, a osiągnął już tyle, ile niektórzy raperzy nie są w stanie przez całe życie. Stał się ważnym głosem ludzi, o których z taką mocą i rozgłosem nie mówił jeszcze nikt. Nie nagrał żadnej słabej płyty, a na jego koncerty nie tylko fani czekają z utęsknieniem. K-Dot przyjedzie do Polski i 17 sierpnia wystąpi w Krakowie podczas Kraków Live Festival.

Kendrick Lamar Duckworth urodził się w kalifornijskim Compton i właśnie z tamtejszą sceną raperską od początku był związany. Udział w teledysku Dr. Dre i Tupaca w dzieciństwie miał istotny wpływ na jego dalsze życie. Jako raper zaczynał od mixtape’ów – cztery pierwsze wydał pod pseudonimem K-Dot. Nie odbiły się one co prawda znacznym echem w środowisku, ale pozwoliły Lamarowi na podpisanie kontraktu z niezależną wytwórnią TDE. Wszedł również we współpracę z Jay Rockiem i Lil Waynem. Z tym pierwszym nagrał jeden z mixtape’ów, ten drugi go zauważył, a Kendrick niejako pomógł mu w promocji albumu The Carter III. W międzyczasie raper zabłysnął dzięki freestylowi w show Charlesa Hamiltona. Rok 2009 przyniósł porzucenie pseudonimu i wydanie pierwszej EP-ki, Kendrick Lamar, już pod swoim prawdziwym imieniem i nazwiskiem.


Ale czy jest sens przepisywać Wikipedię? Resztę życiorysu Kendricka śmiało można przeczytać pod
tym linkiem, tutaj natomiast powinno pojawić się kilka dowodów jego geniuszu. Jako pierwszy niech posłuży utwór Nosetalgia, w którym Kung Fu Kenny pojawił się gościnnie u Pusha T. Mimo ogromnego talentu gospodarza, właśnie Lamar wyjątkowo tutaj zabłysnął. Zwrotka, w której bawi się dziesiątką i dziewiątką, chyba już przeszła do historii rapu. Ten i nine schowane są niemal w każdym słowie, a Kendrick żongluje nimi jak na zawołanie. Nic, tylko podziwiać:

When I was ten, back when nine ounces had got you ten

And nine times out of ten, niggas don’t pay attention

And when there’s tension in the air, nines come with extensions

Innym osiągnięciem Duckwortha jest kompozycja The Blacker The Berry. To utwór, który swoją wielowarstwową konstrukcją liryczną i muzyczną przyprawia o zawrót głowy. Wraz z i tworzy poetycki wielogłos, w którym podmiot liryczny raz jest dumny ze swojej rasy i pochodzenia, a innym razem się jej wstydzi. Wszystko podbija muzyczne tło. Agresywnie zwrotki oparte są na gitarowym samplu, a refren wyśpiewuje Assassin, w charakterystycznym dancehallowym stylu. Wers I’m the biggest hypocrite of 2015 nie odnosi się do Kendricka, a stanowi opis całej rasowej grupy. Zdradzają to dopiero dwa ostatnie wersy, w których znajduje się odwołanie do zabójstwa Trayvona Martina. Przywołanie tego wydarzenia ma pokazać, że hipokryzja nie stanowi łatwego do zdefiniowania zachowania i czasem jej wymiar moralny nie jest oczywisty.

Co ciekawe, powyższą interpretację tekstu zaproponował Michael Chabon, amerykański pisarz, laureat nagrody Pulitzera. Trudno wyrokować, czy Kendrick był pierwszym raperem, który wprowadził „brudną i wulgarną” muzykę na salony klas wyższych, ale Barack Obama umieszczający How Much a Dollar Cost na liście swoich ulubionych utworów działa na wyobraźnię. Sam Lamar swój talent potwierdził wygrywając w tym roku nagrodę Pulitzera w kategorii muzycznej. Zazwyczaj honorowano nią muzyków komponujących muzykę klasyczną lub jazz, K-Dot stał się pierwszym artystą rapowym, który został nią nagrodzony.


Wspomniany już The Blacker The Berry świetnie się również wpasował w końcówkę dokumentu
Nie jestem twoim murzynem, opowiadającego historię segregacji rasowej i walki o swoje prawa Afroamerykanów w Stanach Zjednoczonych. Jeden z głośniej komentowanych obrazów 2016 roku symbolicznie wskazał na twórczość tego, który głos w sprawie ucisku czarnoskórych mieszkańców Stanów zabiera obecnie. Cały poruszający tę tematykę album To Pimp a Butterfly jest zrealizowanym z rozmachem dziełem, w którym Kendrick mnoży literackie motywy i kulturowe odnośniki w tekstach, opierając je na klasycznie skrojonych jazzowych podkładach, agresywnych gitarowych samplach, szaleńczych free jazzowych odjazdach czy gatunkach tak bliskich „czarnej kulturze” – soulu i funku. Nie bez powodu już teraz płyta określana jest jako jeden z najważniejszych albumów dekady.

Teraz jednak Kendrick promuje swój zeszłoroczny materiał. DAMN. okazał się największym sukcesem komercyjnym rapera. Siedmiokrotna platyna dla HUMBLE. przysporzyła mu jeszcze więcej fanów, rozgłosu i respektu. Chociaż DAMN. jest uznawane za jeden ze słabszych artystycznie albumów K-Dota, nie przeszkodziło mu to wcale w osiągnięciu imponującego wyniku 95% na Metacritic. Artysta postanowił sięgnąć do innej szuflady, zamiast jazzu zabrał się za trap rap, który odpowiednio przystosował do swoich potrzeb (całkowite zmiany bitu w trakcie utworu czy obecność w tle instrumentów) i bezbłędnie osiadł na nim ze swoim flow. ELEMENT., DNA. czy FEAR. automatycznie weszły do katalogu najlepszych i najważniejszych utworów Kung Fu Kenny’ego, a takie obrazy jak ten pokazują, że komercyjny sukces był K-Dotowi bardzo potrzebny. Za nim poszło zresztą powołanie na kuratora ścieżki muzycznej filmu Czarna Pantera, co przyniosło kilka nowych utworów i ciekawych kolaboracji.


Na koniec warto jeszcze dodać, że wszystkie teledyski Kendricka utrzymane są na niesamowicie wysokim poziomie. Można je zapętlać, nie tylko ze względu na fabułę, ale głównie z powodu symboliki (zdjęcia Gordona Parksa
w ELEMENT.) i estetyki. Każdy z teledysków współtworzy duet The Little Homies, w którego skład wchodzi Dave Free i… oczywiście sam Kendrick. Czyż For Free? albo Alright nie wyglądają oszałamiająco?

Zbierając wszystkie te chaotyczne argumenty w jedną całość, z pewnością określenie Kendricka Lamara jako „najlepszego rapera” byłoby błędem logicznym. Pojęcie to tworzone jest na tylu płaszczyznach, że niedomaganie w choćby jednej z nich dyskwalifikowałoby z możliwości posługiwania się przydomkiem the greatest rapper alive. Jednak w miejscu, w którym przecina się komercyjny sukces, liryczne zdolności, wyjątkowe flow i świadomość społecznych problemów, Kendrick Lamar nie ma sobie równych.


Dlatego właśnie nie można przegapić szansy na zobaczenie go w Polsce. Ta nastąpi już podczas
Kraków Live Festival. W dniach 17-18 sierpnia na terenie Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie wystąpią; Kendrick Lamar, A$AP Rocky, Unknown Mortal Orchestra, Martin Garrix, Die Antwoord i inni, jeszcze nieogłoszeni wykonawcy. Informacji o biletach można zasięgnąć tutaj. Festiwal organizuje agencja Alter Art.