Linkin Park / Massive Attack / Muse / Nine Inch Nails / mat. prasowe

Open’er Festival 2025: Headlinerów czterech

Pierwsza linia Open’era robi wrażenie.

Ostatnimi laty Open’er stał wieloma dobrymi bookingami, ale po składzie headlinerskim czuło się niedosyt. Dziwne mieszanki, gwiazdy z przypadku czy gatunowa monotonność potrafiły skutecznie zniechęcać do oglądania głównych gwiazd imprezy, największych atrakcji wypadało szukać raczej wśród mniejszych artystów. Inaczej jest w tym roku.

Chociaż w ostatniej chwili to Future, a nie Nine Inch Nails, okazał się czwartym headlinerem imprezy, przyjmijmy, że skład najważniejszych gwiazd festiwalu prezentuje się jednak następująco: Massive Attack, Nine Inch Nails, Muse, Linkin Park. I jest to zestaw wyśmienity.

Przede wszystkim dlatego, że teraz w ciemno można obstawiać wyjątkową koncertową jakość. W przypadku rapu i popu nie zawsze waga artysty idzie w parze z jakością koncertu i scenicznego widowiska. Tak było w ubiegłych latach choćby w przypadku Lorde, Migos, Taconafide czy nawet The Weekenda. Z drugiej, pozytywnej strony, oglądaliśmy natomiast takie koncerty jak Bruno Mars czy Kendrick Lamar. Można się więc było spodziewać różnych doświadczeń, nie zawsze na najwyższym poziomie. Duże koncerty gitarowe na Open’erze w ubiegłych latach jednak zdecydowanie nie zawodziły: Gorillaz, Arctic Monkeys, Foo Fighters, Radiohead, Queens of the Stone Age… Na mainie gitarowe szaleństwo po prostu jest gwarancją sukcesu. Tego też można się spodziewać po Muse. Ich dyskografia jest nierówna, a ostatnimi laty trudno szukać w ich studyjnych nagraniach naprawdę udanych kompozycji. Jednak to, co wyczyniają koncertowo, zostaje w pamięci na długo. Matt Bellamy to sceniczne zwierzę, artysta, który jest w stanie sprzedać każdy utwór. Na żywo Muse stanowią czołówkę wciąż grających i aktywnych zespołów i trudno mieć wątpliwości, że zapanują również nad publicznością Open’era.

Mamy jeszcze wątek nostalgiczny. W zasadzie wszystkie cztery tegoroczne zespoły można podpiąć pod lata dziewięćdziesiąte (chociaż czasem na styk albo na siłę). Tutaj tęsknota za czasami minionymi odgrywa silną rolę: brzmienie staje się subiektywnie połączone z emocjami i przeżyciami, czasem przekłamując na dobre rzeczywistą muzyczną jakość. Wydaje się, że takim przypadkiem jest właśnie Linkin Park, zespół niegdyś wyśmiewany i traktowany jako obciachowy, który jednak zyskał w oczach słuchaczy. Doceniono odwagę w eksperymentowaniu, emocjonalną siłę tekstów i rapowe wstawki, które teraz wydają się kultowe, tak samo jak dwie pierwsze płyty zespołu: Hybrid Theory i Meteora. Gdy odszedł Chester Bennington wydawało się, że grupa nie ma szansy na przetrwanie. Ale jednak się podnieśli i zaczynają od początku zeszłoroczną płytą From Zero. Mają energię, mają repertuar, to będzie naprawdę udany koncert.

Na niektórych naczekaliśmy się naprawdę długo. Muse ostatni raz Polskę odwiedzili 6 lat temu, Massive Attack 7 lat temu, Linkin Park 8 lat temu, ale w naszym gronie rekordzistą jest Nine Inch Nails. Na powrót ekipy Trenta Reznora do Polski czekamy już od 2014 roku. To ponad dekada. NIN rzeczywiście nie koncertują szczególnie często, a każda ich trasa to duże wydarzenie. W końcu to projekt legendarny. Najważniejsza industrial rockowa grupa, autorzy płyt The Downward Spiral, Pretty Hate Machine, The Fragile czy Still. Ich ostatnim pełnoprawnym albumem był Bad Witch z 2018 roku, zdecydowanie nie mają więc renomy zespołu wydającego często. Trent Reznor, mózg projektu i jego jedyny stały członek, lubi bawić się ścieżkami dźwiękowymi, co wydaje się zabierać mu dużo czasu. Krążą jednak plotki, że nowa płyta NIN może być gdzieś na horyzoncie, a ruszająca niedługo trasa koncertowa dodatkowo te nadzieje podsyca. Prawda jest jednak taka, że głód Nine Inch Nails urósł na tyle, że mogą oni zagrać w Gdyni cokolwiek, a i tak każdy będzie zadowolony.

Od swojego ostatniego koncertu w Polsce, również na Open’erze, nic nowego nie wydali Massive Attack. To jednak wciąż zespół wyjątkowy, który poza muzycznymi względami cechuje odwaga. Może pozwala im na to silna pozycja, a może kręgosłup moralny, ale od lat ich działalność koncertowa i medialna naznaczona jest komentowaniem konfliktów zbrojnych, obserwowaniem polityki, przestrzegania przed łamaniem praw człowieka czy zwracaniem uwagi na katastrofę klimatyczną i zmierzającą ku przepaści ludzkość. Nawet kompozycje sprzed trzech dekad są w stanie świetnie odnaleźć się w roli nośników współczesnych obaw i prawd, a Massive Attack robią wszystko, żeby nie tylko zapewniać muzyczne doznania, ale też edukować. Dlatego ich występ będzie czymś więcej niż tylko wycieczką do czasów Mezzanine i Protection pomieszaną z narzekaniem na brak nowości. To szansa na moment rozmyślań, rachunku sumienia i kalibracji swojego moralnego kompasu.

Tegoroczna edycja Open’er Festival odbędzie się w dniach 2-5 lipca na terenie Lotniska Gdynia-Kosakowo. Poza opisanymi w tekście headlinerami na imprezie zagrają m.in. FKA twigs, Magdalena Bay, Justice, A.G. Cook, Doechii, RAYE, St. Vincent czy Jorja Smith. Karnety i bilety można kupować pod tym adresem. Organizatorem imprezy jest agencja Alter Art.