Wilco / mat. prasowe

Wilco na jedynym koncercie w Polsce

Amerykańskie legendy alternatywnego rocka i alt country przyjadą do Polski na pierwszy klubowy koncert.

Grupa pod wodzą Jeffa Tweedy’ego jest aktywna od przeszło dwudziestu pięciu lat. Ma na koncie ponad dziesięć albumów i mnóstwo koncertów, a w Polsce wystąpi dopiero drugi raz. Koncert w Amifteatrze Opery i Filharmonii Podlaskiej w 2016 roku podczas Halfway Festival przeszedł do historii jako wspaniałe muzyczne wydarzenie i zwieńczenie wielu lat oczekiwań. Nikt nie spodziewał się, że zespół wróci do Polski tak szybko.

Płytowa historia Wilco zaczęła się w 1995 roku albumem A.M.. Utrzymane w nurcie alternatywnego country wydawnictwo nie wskazywało jeszcze na to, jak ważnym zespołem Amerykanie staną się w przyszłości. Dodanie większej dawki trzeszczących gitar zrodziło surowe wydawnictwo Being There, a zwrócenie się w stronę przystępniejszych form poskutkowało płytą Summerteeth, uznawaną za jeden z indie rockowych albumów wszech czasów. Stamtąd właśnie pochodzą m. in. How to Fight Loneliness i A Shot in the Arm.

Początek nowego millenium dla wszystkich Amerykanów był czasem wstrząsającym. Zamachy na Word Trade Center odbiły się echem w życiu i sposobie myślenia wielu osób. Opus magnum Wilco, czyli album Yankee Hotel Foxtrot, miał się początkowo ukazać właśnie 11 września. Na okładce znajdują się dwie bliźniacze wieże – Marina City w Chicago. Te fakty stały się podłożem do tego, że wielu Amerykanów zaczęło traktować album jako swoisty soundtrack narodowej tragedii (Ashes of American Flags to również bardzo sugestywny tytuł). Muzycznie płyta również była odkrywczym materiałem, o co zadbał pomagający przy produkcji Jim O’Rourke, a co najbardziej słychać w eksperymentalnym I Am Trying to Break Your Heart. Płyta przyniosła również utwór Jesus, etc’, najpiękniejszą bodaj balladę Wilco, która onieśmiela swoją smyczkową aranżacją i intymnym tekstem. Wtedy też coraz częściej zaczęto określać Wilco mianem „amerykańskiego Radiohead”, która to łatka na stałe przywarła do zespołu.

Kolejne płyty, A Ghost Is Born i Sky Blue Sky, również były udanymi albumami. Ten pierwszy przyniósł między innymi dziesięciominutowe Spiders (Kidsmoke), a ten drugi fenomenalne Impossible Germany z gitarowym dialogiem zapisującym się na stałe w pamięci. Drobny spadek formy w postaci Wilco (The Album) szybko został naprawiony przez The Whole Love, ze świetnym Art of Almost otwierającym całość i One Sunday Morning zamykającym płytę.

Rok 2015 przyniósł płytę Star Wars, która została udostępniona do pobrania za darmo. Fakt ten nie był bynajmniej podyktowany jakością albumu, który bezkompromisowo celebrował indie rockowe brzmienie (przykład: Random Name Generator i Your Satellite). Nie dziwne więc, że wydany rok później Schmilco (którego okładkę ozdobił swoimi rysunkami słynny Joan Cornellà) uderzył w spokojniejsze, balladowe rejony. Na tym albumie pierwsze miejsce zajmują teksty Jeffa i można całkowicie oddać się rozważaniom na ich temat.

Trudno stwierdzić, czy Wilco nie szykują przypadkiem jakiegoś nowego materiału. Na razie wiadomo jednak tyle, że za tydzień grupa rusza w europejską trasę, podczas której zagra ponad dwadzieścia koncertów. W Polsce wystąpi 15 września w warszawskim klubie Progresja. W roli supportu pojawi się Spiral Stairs, czyli Scott Kannberg z kultowego Pavement. Bilety, w cenie 130 PLN, można nabyć tutaj. Nie zwlekajcie z zakupem!