Koncertowa wiosna: Alter Art
Wiosna będzie stała pod znakiem kilku świetnych klubowych koncertów. Gotowi na przedfestiwalową rozgrzewkę? Jej sponsorem zostaje agencja Alter Art.
Thundercat | 11 kwietnia, Warszawa, Palladium
Jeśli macie jakiegoś ulubionego amerykańskiego artystę, w ciemno można stawiać, że współpracował z Thundercatem. Jego bas zagościł m. in. u Kendricka Lamara, Maca Millera, Travisa Scotta, Kamasiego Washingtona, Flying Lotusa, Janelle Monae, Kali Uchis, Silk Sonic czy Denzela Curry’ego. A ta lista mogłaby trwać i trwać…
Thundercat zagościł na stałe w muzycznym światku nie tylko przez swoje nadzwyczajne muzyczne umiejętności. Jest osobą ze specyficznym, ale trafiającym do wielu poczuciem humoru oraz niezwykle wprawnym performerem (nie tylko scenicznym: niedawno pojawił się chociażby gościnnie w serialu z uniwersum Star Wars – The Book of Boba Fett). Wszystkie te cechy łączy w swojej twórczości solowej, na którą składają się już cztery albumy studyjne. Stephen żongluje na nich featuringami, ale przede wszystkim opiera je na swoim pomysłowym songwriterstwie, chwytliwych hookach i funkowym wyczuciu rytmu.
Jego najnowszy jak dotychczas album to It Is What It Is sprzed dwóch lat, którego koncertową promocję przerwała pandemia. To mieszanka piosenek wesołych i bujających z tymi trochę bardziej refleksyjnymi, przepełniona ironią i sarkazmem oraz oczywiście wirtuozerskimi popisami Thudercata.
Nie będzie dużym nadużyciem stwierdzenie, że występy na żywo Stephena przechodzą do historii. Lista tych pamiętnych wykonów na żywo z pewnością musi zawierać duet z Arianą Grandę na Adult Swim Festival (zagrali razem ikoniczne Them Changes, które Ariana coverowała też wcześniej w BBC Live Longue), wspólny występ z Jonem Batiste, laureatem tegorocznej nagrody Grammy za najlepszy album (warto dodać, że Thundercat też ma na koncie statuetkę Grammy i to niejedną) czy intymny set w NPR.
Koncert Thundercata odbędzie się warszawskim Palladium. Przed artystą zagra Harper. Bilety wciąż można kupić pod tym linkiem.
Warpaint | 28 maja, Warszawa, Progresja
Na Radiation Like This, bo tak nazywa się najnowszy album Amerykanek, przyszło nam czekać sześć lat. Jak na współczesną scenę muzyczną to bardzo długo. W dodatku jedynie Theresa Wayman tworzyła w tym czasie swój solowy materiał (ale nawet on premierę miał dawno, bo w 2018 roku). Jak po tak długiej przerwie prezentuje się forma zespołu?
Chyba jak zwykle: bardzo dobrze, chociaż lekko nierówno. Warpaint w zasadzie od początku istnienia mają problem z nagraniem płyty dorównującej swojemu debiutowi, The Fool, pod względem konsekwencji i spójności w brzmieniu. Jednocześnie ciągle w tej pogoni i poszukiwaniu odkrywają nowe rejony i muzyczną wrażliwość, której na najnowszym albumie również jest mnóstwo. Płyta momentami zdaje się brzmieć bardziej „szkieletowo”, ascetycznie, nie rezygnując jednak z klasycznych dla Warpaint euforycznych końcówek. Z drugiej strony są też fragmenty niemal wprost taneczne (foalsowa końcówka Proof, chociaż wciąć nie jest to taka taneczność, jak na New Song z poprzedniej płyty). Klasycznie też bardzo słyszalny jest bas Jenny Lee, stanowiący niejako spoiwo albumu. To płyta nieznacznie inna od poprzednich, ale wciąż tak bardzo „warpaintowa”, że nie czuć na niej w ogóle upływu czasu.
O występach na żywo Warpaint można mówić wiele. Zespołowi udaje się bezbłędnie przenieść klimat płyt do wykonań na żywo, o czym mogli się przekonać choćby uczestnicy Open’er Festival 2017, podczas którego Warpaint wystąpiły z emocjonalnym, długim setem. Biorąc pod uwagę jakość najnowszej płyty, o zbliżający się koncert w Warszawie można być spokojnym. Hipnotyzujące brzmienie zaczaruje każdego, kto tylko znajdzie się w jego zasięgu.
Koncert odbędzie się 28 maja w klubie Progresja. Bilety można kupić pod tym linkiem.
Kings of Convinience | 10 czerwca, Warszawa, Palladium
Często najpiękniejszymi powrotami są te najbardziej wyczekiwane. Kings of Convinience w czerwcu pojawią się w Warszawie z albumem, na który fani musieli czekać 12 lat.
Norweski duet, który tworzą Eirik Glambek Bøe i Erlend Øye, mógłby chyba wpisać swoje brzmienie do słownika jako idealne zobrazowanie słowa „mellow”. Ich utwory są ciepłe, łagodne, nieco taneczne, a zarazem bardzo oszczędne w środkach, raczej uciekające od rozbuchanych orkiestracji. To ten rodzaj muzyki, który jednocześnie może stanowić nieofensywne brzmienie tła, jak i źródło zachwytów nad każdym pociągnięciem struny i wyśpiewaną frazą.
Karierę Norwegowie zaczynali jeszcze pod koniec ubiegłego wieku i ich pomysł na brzmienie szybko zaskarbił im dusze wielu fanów. Wydane na przestrzeni lat 2001-2009 albumy Quiet Is the New Loud, Riot on an Empty Street i Declaration of Dependence okazały się sukcesem nie tylko artystycznym, na co wskazywały recenzje muzycznych mediów, ale i komercyjnym, a takie kompozycje jak I’d Rather Dance with You, Misread czy 24-25 szybko znalazły się listach przebojów miłośników indie folku.
Potem jednak nastąpiła długa przerwa wydawnicza, podczas której członkowie duetu skupili się na innych projektach. Chociaż w tym czasie odbywały się sporadycznie koncerty KoC, na nową płytę fani musieli czekać aż do 2021 roku. Wtedy to światło dzienne ujrzał album Peace or Love, dostarczający kolejną dawkę niezapomnianych kompozycji, gościnny udział Feist, romanse z bossa novą i ogrom ciepłego, miłego brzmienia.
Taką atmosferę udaje się Eirikowi i Erlendowi wykreować podczas występów na żywo. Równie minimalistycznych jak ich brzmienie, bo na scenie można się spodziewać jedynie duetu i kilku gitar. W ten sposób muzyka Kings of Convenience jest w stanie, niczym ciepły sweter, otulić całą publiczność obecną w klubie.
Koncert odbędzie się 10 czerwca w klubie Palladium. Bilety można kupić pod tym linkiem.
Fontaines D.C. | 13 czerwca, Warszawa, Proxima
Dwa tygodnie temu światło dzienne ujrzał album Skinty Fia zespołu Fontaines D.C.. Czy Irlandczycy podtrzymali swoją passę udanych płyt?
Tak, ale to zdecydowanie za mało powiedziane. Już od singli zapowiadających album było słychać, że muzycy coraz mocniej skręcają w stronę „grania autorskiego”, że chcą być kimś więcej niż „kolejny projekt brexitcore” (mimo drobnej niezgodności geograficznej to oni byli jedną z grup kładących podwaliny pod ten mikrogatunek). Zadziwiająco nośna hybryda jangle popu, baggy, shoegaze i gothic rocka przywodziła na myśl The Cure, ale skojarzenie to stanowiło tylko pierwszy punkt mapy inspiracji i wpływów Irlandczyków.
Osiągnięcie charakterystycznego brzmienia nie przychodzi jednak bez pewnych wyrzeczeń, niejako odrzucających niektórych potencjalnych słuchaczy. A to dlatego, że jednym z najważniejszych wyróżników Fontaines D.C. jest wokal Griana Chattena, z silnym akcentem i wyraźną szorstkością, momentami bardzo niemelodyjną. Wielu próbujących się przekonać do słuchania odbijało się od tej ściany. Z drugiej strony być może taka właśnie jest cena prawdziwie unikalnej mieszanki brzmieniowej?
Fontaines D.C. od lat robią na żywo furorę. Po raz pierwszy pojawili się w Polsce w 2018 na OFF Festivalu i od razu zostali okrzyknięci jedną z rewelacji imprezy. Niedługo później, bo na początku 2019 roku, jeszcze przed premierą debiutanckiej płyty, zagrali w klubie Pogłos na zaproszenie Undertone Booking, dając kolejny niezapomniany występ na chwilę przed osiągnięciem światowej sławy. Teraz, gdy grupa ma na koncie trzy pełnoprawne albumy, własne charakterystyczne brzmienie, liczne nominacje do nagród na koncie i udane występy telewizyjne za sobą (choćby w Late Night with Seth Meyers z utworem Nabokov), ich powrót do Polski ma już zupełnie inny charakter. Na pewno mogą liczyć na klub wypełniony fanami, z których wielu jest z Fontaines D.C. od samego początku.
Koncert odbędzie się 13 czerwca w klubie Proxima. Bilety można kupić pod tym linkiem. Fontaines D.C. są w świetnej koncertowej formie, dlatego tego eventu lepiej nie przegapić.