Feral Atom / mat. prasowe
Nowe Brzmienia | Feral Atom
Feral Atom to projekt Aleksandry Beręsewicz, który zadebiutował utworem Medicine na początku roku. Bardzo szybko zaczął przyciągać uwagę, głównie dzięki bardzo przemyślanej i profesjonalnej produkcji oraz mrocznemu podejściu do melancholii, bliskiemu Chelsea Wolfe, Emmie Ruth Rundle czy Annie von Hausswolff. Ola odpowiedziała na nasze pytania, a my czekamy na więcej materiału i życzymy dużo wytrwałości i weny twórczej na dalszej muzycznej drodze!
Kim jesteś?
Nazwałam swój projekt Feral Atom. Pochodzę z Białegostoku. Cały projekt tworzę sama, od płaszczyzny instrumentalnej, po teksty i obróbkę studyjną. Z muzyką mam do czynienia odkąd pamiętam, ale bardziej na poważnie zajmuję się nią od około pięciu lat. Feral Atom narodził się jesienią ubiegłego roku i od tego czasu poświęcam mu się w całości.
W jaki sposób określiłabyś swoją muzykę?
Atmosferyczna alternatywa z domieszką dream popu i elektroniki. Tak można powiedzieć, ale równie dobrze można to nazywać inaczej. Staram się nie trzymać jednego gatunku, lubię eksperymentować.
Kim/czym się inspirujesz?
Nic innego nie inspiruje mnie do tworzenia tak bardzo jak muzyka sama w sobie. Jako jedna z niewielu rzeczy jest w stanie wywołać we mnie różnego rodzaju silne emocje, które potem przekładają się na moje własne produkcje. Lubię różnorodność gatunkową, co też będzie można usłyszeć gdy zaprezentuję więcej materiału. Najbardziej inspirują mnie tacy muzycy jak Chelsea Wolfe, The 1975, St Vincent, Fleet Foxes, Grimes, Tame Impala. Niekoniecznie wszystkie te brzmienia słychać w moich utworach, ale to oni w większości ukształtowali moją wrażliwość artystyczną.
Co jest dla Ciebie najważniejsze w tworzeniu muzyki?
Solidna melodia, harmonia dźwięków i umiejętność przekazania w nich emocji i myśli, z którymi może identyfikować się każdy słuchacz.
Co Cię wyróżnia i jest Twoim znakiem rozpoznawczym?
Trudno jest ocenić swoją muzykę, bo spędzam z nią za dużo czasu i niemożliwym jest się od tego odseparować i spojrzeć z zewnątrz. Mogę jedynie powiedzieć, że nastrojowość i melancholia melodii wyróżnia się na tle tego, co jest mi znane w polskiej muzyce. Dodatkowym fun factem jest to, że moim domyślnym instrumentem jest gitara, od niej wszystko się zaczyna i to na niej bazuję utwory, a dopiero później modyfikuję dźwięki i przekładam na inne instrumenty.
Jakie są Twoje najbliższe plany związane z muzyką?
W czerwcu planuję wydać kolejny singiel, który nazywa się Never saw you again. Następnie przyjdzie czas na EPkę, prawdopodobnie jesienią, ale nie mam jeszcze konkretnej daty.
Jeśli nie muzyka to…?
Tylko muzyka. Nie wyobrażam sobie życia w inny sposób. Czuję, że jestem do tego stworzona i to muzyka nadaje sens wszystkiemu, co robię. Staram się nie myśleć o alternatywach, skupiam się na tym, aby stworzyć jak najlepsze utwory.