Nowe Brzmienia | Pjos

Trudno w to uwierzyć, ale naprawdę jest ktoś, kto łączy Brazylię, Polskę i Myslovitz. Pjos – debiutujący artysta, który przebył długą drogę do swojego „punktu zero”. Właśnie otwiera nim zupełnie nowy dla siebie rozdział, w którym od bycia po prostu fanem muzyki przechodzi do statusu self-taught artist. A własną interpretacją utworu „Shoe In” The Secret Stars pokazuje, że zawsze jest dobry moment na rozpoczęcie trzeciego życia.

Kim jesteś?

Nazywam się Paul, P z Pjos. Urodziłem się w Brazylii, a obecnie mieszkam w Gdańsku. Muzyka jest częścią mojego życia od urodzenia: mój ojciec był piosenkarzem, więc dorastałem, oglądając jego koncerty i mając ciągły kontakt z największymi muzykami w Brazylii. Jako nastolatek założyłem brazylijski fanklub Myslovitz i to był początek mojego związku z Polską. Dwanaście lat później przeprowadziłem się do tego kraju, gdzie wreszcie czuję się jak w domu.

Jak opisałbyś swoją muzykę?

Melancholijny dreampop z kinowym akcentem. Przeważnie ;)

Kim/czym się inspirujesz?

„Małym pięknem”. Małymi, prawie niezauważalnymi rzeczami i chwilami, które są wszędzie wokół nas, a które mogą nieść tak wiele znaczenia, wyzwalać emocje i tworzyć połączenia, które ostatecznie przekładają się na muzykę.

Co jest dla Ciebie najważniejsze podczas tworzenia muzyki?

Stworzyć szeroką paletę kolorów, faktur i ruchu, tak aby nikt nie widział przez nią ciszy.

Co Cię wyróżnia i co określiłbyś Twoim znakiem rozpoznawczym?

Szukam melodii w swoim wewnętrznym krajobrazie oraz we wszystkich obrazach, kolorach i uczuciach, które reprezentuje. Wszystko, co łączy się z moim wnętrzem, staje się inspiracją i punktem odniesienia. To wszystko w jakiś sposób przekłada się na marzycielskie, kinowe dźwięki i myślę, że to jest główna cecha mojej muzyki.

Jakie są Twoje najbliższe plany? 

Zacząłem tworzyć muzykę zaledwie 6 miesięcy temu, więc jest to dla mnie świeża rzeczywistość. Wszystko robię sam, od nagrania, przez produkcję, po promocję. I chcę nadal iść do przodu. Planuję wydać kilka singli w 2024 roku i nie mogę się doczekać, jakie drogi się stamtąd otworzą.

Jeśli nie muzyka to…?

Lubię myśleć, że tworzenie muzyki to moje trzecie życie. Wiele lat temu byłem nauczycielem astronomii. Potem zostałem projektantem cyfrowym i nadal pracuję w trybie od 9 do 17. Ale muzyka to moja teraźniejszość i przyszłość. To jest muzyka, bez „ale” i „jeśli”.