Kwiatostan / mat. prasowe
Nowe Brzmienia | Kwiatostan
Na początku 2022 roku wydali debiutancką EP-kę Ikar, na której wyraźnie zdradzili swoje grungowo-postpunkowe zainteresowania. Grają z pasji, ale do tworzenia podchodzą profesjonalnie. Marcin śpiewa i gra na gitarze, Marek na perkusji, a Maciek na basie. Być może są jednym z wielu niemożliwych do policzenia warszawskich projektów, ale okoliczności każą raczej myśleć, że to coś więcej. Poznajcie Kwiatostan, który najlepiej przedstawi się Wam sam.
Kim jesteście?
Marcin: Jesteśmy Kwiatostan, zespół z Warszawy, jak na razie trio, grające alternatywę gitarową.
W jaki sposób określilibyście swoją muzykę?
Marcin: Piszę utwory, które są bardzo inspirowane tym, co działo się w muzyce rockowej w latach 90. Nie lubię określenia grunge, bo nie do końca pasuje. Chodzi mi o lekką popową melodyjność z odpowiednią ilością hałasu.
Marek: Ja zawsze mam problem, jak próbuję komuś powiedzieć, co gra Kwiatostan. Często uciekam się do określenia post-punk, ale to nie do końca prawda. Może post-punk-revival revival?
Maciek: Młodzieżowa muzyka gitarowa na styku revivali.
Kim/czym się inspirujecie?
Marcin: Nirvana, The Smashing Pumpkins, Sonic Youth, Pixies, Unwound, Slint, My Bloody Valentine i inne tego typu rzeczy.
Marek: Ja lubię rzeczy z początków obecnego stulecia – takim przykładem perkusisty, który w świetny sposób umie prowadzić utwór, jest dla mnie np. Sam Fogarino z Interpolu. Macio się pewnie nie zgodzi, bo jest antyfanem tego zespołu, ale to dlatego, że kiedyś był fanem. Ale nie wiem, czy ten mój gust się przekłada na Kwiatostan. Są też takie małe patenty czy pomysły podłapane w różnych miejscach – np. bębny do Wosku wyszły z pomysłu, żeby w ogóle nie używać werbla i zastąpić go floor tomem, a to pojawiło się, kiedy widziałem na żywo Dłonie (shout out).
Co jest dla Was najważniejsze w tworzeniu muzyki?
Marcin: Dla mnie osobiście stworzenie czegoś co jest dobre i nie będę musiał nigdy się tego wstydzić.
Marek: Granie koncertów jest super. Wyjście poza salkę sprawia, że ten materiał z prób naprawdę ożywa, a jeśli jeszcze ktoś na to przychodzi i mu się podoba, to w ogóle niesamowita rzecz.
Maciek: Ja bardzo lubię możliwość pokazania jak patrzę na świat albo pomoc ziomkom urzeczywistnić ich wizję
Co Was wyróżnia i jest Waszym znakiem rozpoznawczym?
Marcin: Jeszcze nad tym myślimy, ale chyba to muszą słuchacze zdecydować.
Marek: Jesteśmy mega seksowni, ale płacimy za to wysoką cenę.
Maciek: Myślę że Marcin w swoich tekstach porusza rzadko rozpatrywane emocje którym fajnie się przyjrzeć.
Jakie są Wasze najbliższe plany związane z muzyką?
Marcin: Więcej koncertów i może w końcu album.
Jeśli nie muzyka to…?
Marcin: Dla mnie inne formy sztuki.
Marek: Więcej muzyki, bo razem z Maćkiem gramy też w trochę zimnofalowej, trochę elektronicznej starlamydear. Ale też wizualne media – na szczęście mam trochę możliwość pobawić się tym też przy Kwiatostanie (Wosk).
Maciek: podlewanie filodendronów