10 powodów, dla których warto odwiedzić OFF Festival 2019

Z festiwalowego programu ciężko jest wybrać tylko dziesiątkę artystów wartych zobaczenia, a co dopiero sprawdzić wszystkich z nich. Przychodzimy jednak z małą pomocą, próbując Was nakierować pod odpowiednie OFF Festivalowe sceny, na których od 2 do 4 sierpnia wystąpi 57 wykonawców. 

Nie doczekaliśmy się Julii Shapiro ani Phoebe Bridgers, nie będzie też chociażby Snail Mail, ale będzie nam dane zobaczyć i posłuchać Soccer Mommy. A tak się składa, że to również bardzo dobra przedstawicielka nurtów z hasztagami: indie-rock, singer-songwriter, dream pop, folk. W przypadku Sophie Allison wystarczy choćby posłuchać zeszłorocznego hitu (choć w odniesieniu do tej artystki jest to akurat nieadekwatne), jakim stał się utwór „Your Dog”. Ujmująca, intymna i nieskrępowana – taka powinna być godzina, którą poświęcicie na wsłuchanie się w trudne, acz melodyjne dokonania Soccer Mommy. Zarezerwujcie sobotni wieczór właśnie dla niej i udajcie się na Scenę Trójki.

Jimi Hendrix chwycił za saksofon, nasłuchał się trochę Young Fathers i The Prodigy, następnie wstąpił w ciała trzech Brytyjczyków i tak zaczęła się twórczość The Comet Is Coming. Mają na swoim koncie dwa albumy – tegoroczny „Trust In The Lifeforce Of The Deep Mystery” oraz debiutancki „Channel The Spirits” – i tak właściwie ciężko opowiedzieć o nich coś więcej poza dość ogólnikowymi łatkami jak nu jazz, space rock czy psychodelic, bez większego wsłuchiwania się w ich dokonania. „Nadciąga Kometa, niesie kres życia w znanej nam formie, obwieszcza świt nowej ery. Dzięki nieuniknionemu fizycznemu zniszczeniu naszej planety powstanie przestrzeń, gdzie wszystkie pozostałości politycznej, społecznej i ekonomicznej hierarchii zostaną wymazane i przekroczone” – pisze zespół. Jeśli nie chcecie przegapić tego wydarzenia, udajcie się w piątek po dwudziestej na Scenę Leśną.

Foals. No bo czy moglibyśmy wskazać kogoś innego? Foals mogą nie nagrywać rewelacyjnych ani nawet bardzo dobrych płyt, mogą poruszać się w mniej więcej tej samej stylistyce od paru lat i ogólnie nie figurować w rankingach najbardziej wpływowych zespołów. A jednak przez lata panowie nagromadzili w swoim repertuarze tyle potężnych i melodyjnych kawałków, że ich sobotni występ na Scenie Perlage mógłby składać się w większości z nich. Takie the best of rzeczywiście może się zdarzyć i głupio wtedy nie być w tłumie ludzi skaczących do kolejnych hitowych singli.

Oczekiwania co do wydawnictwa slowhai były duże, bo i zapowiedzi zwiastowały muzyczno-polityczną burzę. I hej, z tej chmury nazwanej „Nothing Great About Britain” rzeczywiście spadł deszcz. Gorzkie komentarze wypluwane z siebie szybko i celnie, uderzające w Wielką Brytanię i jej historię, samą Królową, rząd, ale także ludzi i ich postrzeganie reszty świata przez pryzmat Wysp. Brutalność, bezkompromisowość, szaleństwo – to jest to, co cechuje postać Tyrona Framptona na tym albumie i czego będziemy mogli się spodziewać na Scenie Trójki. Jego występ sprawdzicie już pierwszego dnia, w piątek.

A jeśli już kończyć piąteczek, to tylko z VTSS. Mieszkająca w Warszawie DJ-ka i współzałożycielka projektu Oramics, którego celem jest wspieranie kobiet w muzyce elektronicznej, to postać, która przebiła się chyba bardziej do świadomości zagranicznego słuchacza niż polskiego – i trzeba to naprawić. Wydaje w niemieckiej wytwórni HAVEN, a każde jej kolejne wydawnictwo to pewna zmiana, ewolucja brzmienia, poszukiwania. W jej DJ-setach i live actach dominują techno, experimental, industrail czy EBM i nie inaczej będzie na OFF-ie, gdzie od pierwszej do trzeciej w nocy Martyna Maja zajmie stanowisko na Scenie Eksperymentalnej.

Wytwórnia Sup Pop na OFF Festivalu gości już od kilku lat. W tym roku zagości na nim m.in. pod postacią polskiego artysty Perfect Son. Tobiasz Biliński wtedy jeszcze jako Coldair był pierwszym Polakiem, który trafił do katalogu tego labelu, a to z całą pewnością nie był przypadek. Artysta już pierwszego dnia festiwalu na Scenie Leśnej wystąpi ze swoim nowym projektem i płytą „Cast”, która jeszcze przed wydaniem wzbudziła niemałe zainteresowane, a tuż po premierze zebrała same pozytywne recenzje. Warto więc w piątek pojawić się na OFFie już na początku.

Są też koncerty, które nie zdarzają się często, a właściwie nawet wcale. Suede choć na scenie alternatywnej rozgościli się już dobre 30 lat temu, do tej pory skutecznie omijali nasz kraj na swoich trasach koncertowych.  Z tego też powodu występ jednej z najważniejszych grup formacji lat 90. powinien być punktem obowiązkowym tegorocznej edycji. Jeśli to Wam nie wystarcza, to bez problemu powinniście znaleźć więcej powodów w dyskografii grupy, choćby na przepełnionym emocjami i gitarową narracją „The Blue Hour” wydanym w minionym roku.

Jeśli w minionych latach brakowało Wam w programie zespołów, które przeniosłyby Was do złotych czasów dark wave, to w tym roku będziecie mieli okazję nadrobić zaległości na koncercie Lebanon Hanover. W swojej twóczości duet odwołuje się do postpunkowej i gotyckiej estetyki lat 80. – Joy Division, Kraftwerk i Siouxsie and the Banshees, ale doprawia to własnym posępnym brzmieniem prowadzonym przez linie basu.

Ich wpływ na muzykę alternatywną początku wieku jest niezaprzeczalny. Stereolab zainspirowali rzesze młodych artystów, którzy w duchu niczym nieskrępowanego eksperymentu poszukiwali swojego brzmienia. Jedno z pierwszych wspólnych spotkań na scenie po 10-letniej przerwie Tima Gane’a i Lætitii Sadier będzie miało miejsce właśnie w Katowicach. Trudno powiedzieć czy sięgną po klasyki z choćby z „Dots and Loops” czy zaskoczą nas czymś zupełnie nowym. Jedno jest pewne – na wypadek, gdyby znowu zdecydowali zrobić sobie przerwę na dekadę, lepiej zobaczyć ich w niedzielę na scenie głównej.

Dla fanów muzyki klubowej i podziemia berlińskiej sceny punktem obowiązkowym powinien był występ Lotic: Endless Power, która we współpracy z artystą wizualnym Emmanuelem Biardem i projektantem mody Chazem Aracilem przygotowuje specjalne show. Artystka po serii mini-wydawnictw dla cenionych wytwórni w końcu zadebiutowała transowym i wciągającym debiutem „Power”. Jest gęsto od beatów, niepokojąco od przełamujących je sampli i różnorodnie dzięki eksperymentom.