The National – „I am easy to find”

„I Am Easy to Find” to zarówno tytuł najnowszego albumu The National, jak i krótkiego filmu wyreżyserowanego przez Mike’a Millsa – artysty znanego choćby z tworzenia teledysków dla Air, Moby’ego czy Blonde Redhead, a także z projektowania okładek albumów. Propozycja współpracy padła właśnie z jego strony jeszcze w 2017 roku, ale wtedy ani reżyser, ani zespół nie spodziewali się jak wielki wpływ będzie miała ta kolaboracja na najnowszy album grupy. W odpowiedzi na maila z propozycją Mills dostał od zespołu nowe utwory i wokół nich stworzył ponad dwudziestominutowy film, który opowiada o życiu kobiety granej przez niezwykle wiarygodną w tej roli Alicie Vikander. To właśnie obejrzenie tego dzieła zainspirowało Matta Berningera do podjęcia kluczowej decyzji dotyczącej nowego krążka, czyli do włączenia w niego znaczącego pierwiastka kobiecego.

Charyzmatyczny wokalista The National uznał, że w przypadku wizualno-muzycznym brakowało równowagi pomiędzy jego głosem, a kobietą w filmie, stąd też taka różnorodność żeńskich wokali na płycie. Pierwszą jest Gail Ann Dorsey, dawna współpracowniczka Davida Bowie, która w „You Had Your Soul with You” wdaje się w dialog z Berningerem śpiewając you had no idea how hard I died when you left podczas kiedy zaaranżowane przez Bryce’a Dessnera smyczki podkreślają dramatyzm sytuacji. Oddanie mikrofonu komuś innemu w takim stopniu, w jakim zrobił to Matt Berninger, wymaga nie tylko odwagi, ale także ogromnego szacunku dla tej osoby lub grupy osób, z którymi się współpracuje. Do tej pory cechą integralną brzmienia The National był właśnie kojący, głęboki wokal Berningera, tymczasem pozwolił on gościnnym wokalistkom zabrać sporo czasu na najnowszym krążku. „The Pull of You” rozpoczyna łagodny wokal Lisy Hannigan, a w „Hey Rosey” już na samym początku wraca Gail Ann Dorsey.  Kolejnym kobiecym wokalem, który kompletnie zmienia perspektywę jest Eve Owens w „Where Is Her Head”. Jej dźwięczny, dziewczęcy głos pozostaje na pierwszym froncie, podczas kiedy Berninger ustępuje jej pierwszeństwa i chowa się w tle.

Osiemnaście lat od debiutu wyraźnie widać jaką ewolucję przeszli The National, z jednego z wielu amerykańskich indie rockowych zespołów stali się wytrawnymi kompozytorami, którzy nie boją się eksperymentów i poszukiwań. Ich aranżacje pełne są detali, które w istotny sposób wpływają na brzmienie całego utworu, żeby przywołać chociażby delikatne klawisze rozpoczynające „Hey Rosey”, czy niby od niechcenia wtrącony w refrenie pojedynczy riff, a jeśli tylko wsłuchać się uważnie w końcówkę „Quiet Light”, to można usłyszeć w nich rozpacz bohatera utworu próbującego pozbierać się po odejściu ukochanej osoby. W drugiej części krążka robi się jeszcze ciekawiej, bowiem biograficzne „Not In Kansas” z mnóstwem referencji do popkultury (The Strokes, R.E.M., „Ojciec Chrzestny”) trwa prawie 7 minut. Oryginalna wersja podobno miała kilkanaście więcej zwrotek, ale przeszła bezlitosne cięcie z rąk Mike’a Millsa. W tym przypadku Bryce i Aaron Dessner wiedzieli, że najważniejszy będzie monolog Berningera (plus połączone wokale Hannigan, Dorsey i Kate Stables z This Is the Kit), więc aranżacja jest absolutnie minimalistyczna – żeby nie powiedzieć monotonna – a dzięki temu słuchacz skupia się na historii. Kolejnym długim kawałkiem jest „So Far So Fast”, gdzie tajemnicza, mroczna atmosfera otacza nas od pierwszych wersów wyśpiewanych przez Lisę Hannigan i nie opuszcza nas również podczas kolejnego kawałka – „Dust Swirls In Strange Light”, gdzie z kolei słyszymy Brooklyn Youth Chorus.

Album, który ma aż 16 utworów kończy rozbrajające ballada „Light Years”, w której Berninger opowiada o dwójce ludzi, którzy mimo że się kochają to dzieli ich tak wiele, że nie potrafią się nawzajem zrozumieć. Tu już zaskoczeń nie ma, zwyczajne pianino i pobrzmiewające w tle nostalgiczne riffy jakby chcą nam zasugerować, że to już koniec i pora się żegnać.

„I Am Easy to Find” to album wielki, zarówno dosłownie bo trwa ponad godzinę, jak i w przenośni, bo prowadzi The National na tereny wcześniej nie odwiedzane i również pokazuje ich ewolucję. Z pewnością swój udział ma w tym Mike Mills, który na czas nagrywania krążka został szóstym członkiem zespołu i miał znaczący wpływ na kształt piosenek oraz inne decyzje kreatywne. Przede wszystkim jednak to stali członkowie zespołu wykazali się odwagą i nieprzeciętnym talentem kompozytorskim. Ich kompozycje są wielowarstwowe, nieoczywiste, a ich największą zaletą jest to, że przy każdym uważnym przesłuchaniu może odkryć jakiś detal, którego wcześniej się nie słyszało.