cozy moss/ Earth Trax / Wizja płynna / Sonia pisze piosenki / mat. prasowe

Polska migawka: Powrót #1

Nie było nas ponad rok. W tym czasie lista z nowościami z polskiego podwórka liczbą pozycji przekroczyła spokojnie setkę, a opisanie tego wszystkiego nie ma najmniejszego sensu. W takiej sytuacji najlepszą metodą jest reset, wyrzucenie planów do kosza i rozpoczęcie od nowa. Dlatego w powrotnych odcinkach Polskiej migawki skupimy się raczej na tym, co było niedawno, ukazało się kilka tygodni i wciąż jest świeże, tylko momentami przeskakując do nieco odleglejszej przeszłości. Zapraszamy do lektury!

Tomasz Makowiecki na dobre wrócił do żywych i szykuje nową płytę (chyba). Co jednak jeszcze ciekawsze, artysta pokazuje, że ma wciąż wiele pomysłów i jego obecne single brzmią jak bardzo pożądana ewolucja brzmienia. Zresztą, od Moizmu minęło aż dziesięć lat. I tak Nie Ma Nas z Nosowską to sophisti-pop, któremu bliżej do Junior Boys niż Destroyera, a Warszawa Wschodnia relaksująco płynie na funkującym synthpopowym podkładzie. Nadzieje na przyszłość są ogromne.

Duet cozy moss (Klaudia Miłoszewska, Maciek Skoczyński) zadebiutował płytą Wołanie. To materiał powolny, odrealniony, kontemplacyjny, ale jednocześnie bardzo angażujący, szczególnie dzięki starannej produkcji, która skupia się na wokalach. Trochę w tym HTRK, trochę This Mortal Coil, czyli bardzo przyjemnie. Polecamy.

W końcu ukazał się debiutancki album projektu Egipcjanie. Czas dla siebie to kolaż pomysłów zaczerpniętych od Pavement czy Built to Spill, przefiltrowanych przez polską wrażliwość (oooo w Kładę się brzmi jak żywcem wyjęte z Papa Dance) i wykonanych z najwyższą starannością – dość powiedzieć, że na płytę czekaliśmy niemal cztery lata. Jeśli kogoś ten opis nie przekonuje, to warto dodać, że gościnnie występują m.in. Jakub Żwirełło (Wczasy), Ewa Sad (Sorja Morja) i Gosia Zielińska (Rycerzyki). Świetny album.

Earth Trax nie stroni od wydawania ton nowego materiału (tyle, że pod różnymi aliasami). Tym razem przyszła kolej na pełnoprawny długogrający album pełny ambient techno, sennego burialowego dubstepu i nutki taneczności: oto Closer Now. Jest dobrze, w tym aspekcie nie ma niespodzianki, a klimat tego nagrania niemalże zmusza, żeby przesłuchać jeszcze jeden raz. I potem jeszcze jeden.

Jesteśmy przygotowani na jakościowe single od Król Słońce, więc trochę nam przykro, że Sen przeszedł jakoś bez echa. Ale może się to jeszcze zmieni, szczególnie, że gitarowa solówka z końcówki skrada serca wszystkich miłośników liźniętego soft rockiem synthpopu. Udany utwór projektu, który jak dotąd ani razu nie chybił.

Trio Kwiatostan sporo opowiada o sobie na naszych łamach. Nie można jednak dodatkowo nie wspomnieć o premierze ich singla Hipochondria, który bardzo łatwo zapada w pamięć dzięki charakterystycznej swawolnej linii gitarowej. Zespół się rozwija i szuka swoich mocnych stron, które wydaje się w tej kompozycji znajdować, oby dalej było równie dobrze.

Trio Zwidy w końcu wraca do gry i to w dodatku z przytupem. Nie jest to już grane w garażu emo, a solidnie wyprodukowane brzmienie z najwyższej półki, sięgające po wiele muzycznych tropów również z innych gałęzi muzyki gitarowej. Energetyczne Składamy się z żalu i powolne, ale oddające ekspresywną końcówką Nigdy nie będę taki, jak bym chciał stanowią zapowiedź płyty, której premiera 26 maja, a jej tytuł jest taki sam jak drugiego z singli. Czy Zwidy to teraz jeszcze niezal? Trudno powiedzieć, ale tym bardziej czekamy na album.

Trochę ich nie było. Po dekadzie do świata żywych wraca zespół Wieże fabryk i od razu jest to powrót z topowym coldwave’owym brzmieniem. Podwójny singiel Los, zguba / Z dala przenosi do zimnych prlowskich czasów Siekiery i Aya RL, a momentami jest nawet mroczniejszy. Szykuje się naprawdę idany powrót, na który niecierpliwie czekamy. Album wkrótce.

W końcu nadchodzi kolejny album Rosalie.. Chociaż od IDeal minęły aż trzy lata, czasem się wydaje, że to było tak niedawno. Pandemiczny czas rzeczywiście zagiął czasoprzestrzeń. Ale zbliża się następca tej płyty, którego promują póki co dwa single: funkująca Iluzja i uderzający w balladowe tony, ale z przebojowym refrenem, Raj, oba produkowane przez niezawodną Chloe Martini. My już wiemy, że być może nadciąga kandydat na płytę roku.

Powrót projektu Sonia pisze piosenki zalewa serce ogromnym ciepłem. To muzyka z innych czasów: gdy centrum nowych artystów był Spring Break, a tryumfy świecił Kamp! czy Rebeka oraz mnóstwo folkowo-songwriterskich artystów. Sonia pisze piosenki na długo przerwała działalność, ale teraz, gdy wróciła, jej twórczość brzmi dojrzale jak nigdy. Trzy wydane single: Młodość, Ateny i Lato, nastrajają optymizmem na nadchodzącą płytę, są świetnie wyprodukowane i bogato zaaranżowane, chce się do nich wracać. Do „innych czasów” powrotu już natomiast nie ma i dobrze, że Sonia wydaje się to świetnie rozumieć.

Dziewczyny z Lor świetnie się czują w żywszym brzmieniu. Najlepszym na to dowodem utwór Trafalgar Square, który stanowi afirmację życia, wyskakującą również z każdej sekundy teledysku. Chociaż grupa raczej nie porzuca swojego melancholijnego z zasady instrumentarium, od pierwszego refrenu zostaje wrzucony wyższy bieg, który aż zachęca do żywszych ruchów. Świetny kierunek!

O naked relaxing na scenie techno jest już głośno, bo to rzeczywiście ciekawy projekt. Kwaśne techno z wychylającą się house’ową warstwą może przemówić do każdego, szczególnie, gdy jest tak dobrze wyegzekwowane, jak na EP-ce naked. Miejsca na wielu imprezach już są, co więcej pozostaje więc do osiągnięcia? Może po prostu wciąż pilnowanie wysokiego poziomu, za co trzymamy kciuki.

To, że nowy materiał od paszki do zwariowany kolaż dźwięków, nikogo chyba nie dziwi. Jednak w Lapton tkwi ogromny taneczny potencjał, mimo skrawków, zapożyczeń, sampli i glitchy, nie gubi się w tym wszystkim melodyjność. Kandydat na nieoczywiste imprezowe granie.

Pierwsza w tym roku premiera w Opus Elefantum to solowy album Piotrka Markowicza, znanego szerzej z projektu Palmer Eldritch. Up the River stanowi mieszankę ambientu i field recordingów, która próbuje opowiedzieć pewną historię. O czym ona konkretnie jest, zależy już wyłącznie od słuchacza, chociaż artysta stawia pewne punkty orientacyjne. Słucha się tego relaksująco, z biegiem tej rzeki naprawdę można odpłynąć.

Czasem można trafić idealnie i już pierwszym utworem ustrzelić słuchacza. Krok do raju z debiutanckiego self-titled rzeszowskiego zespołu Pusta przestrzeń to właśnie taki strzał. Power-popowo-alt-rockowa petarda w stylu wczesnych Much i Myslovitz czy Built to Spill czaruje świetną partią gitarową i olbrzymią dawką energii. Dalsza część albumu bada też inne klimaty, jest więc różnorodnie, ale ciągle bardzo gitarowo. Ten zespół koniecznie trzeba obserwować.

Graylight od Mila Cloud to instrumentalna mieszanka ambientu, shoegaze i dronów, która najlepiej się sprawdza w momentach spokojnych i wyważonych. Tenkiller Lake w pierwszej połowie buduje napięcie ambientowym klimatem, a outro Lowaring to melancholijny towar z najwyższej półki. Momentami można mieć wrażenie, że czegoś tu brakuje, a kompozycje są mocno szkicowe, jednak nie przeszkadza to w cieszeniu się (albo smuceniu się) z muzyki Mili.

Duet Jeszcze zalicza piękny rozwój. Ich pierwsze dokonania, chociaż przyjemne do słuchania, nie wyróżniały się aż tak na tle polskiej sceny. Jednak im dalej, tym lepiej. Nadchodząca płyta składać się będzie z wydawanych cyklicznie singli i jak na razie każdy z nich ma do zaoferowania coś ciekawego: od inspiracji chłodnym house Röyksopp (A może to wszystko sen), po mechaniczny tech house z unoszącymi się nad podkładem kojącymi wokalami (Nie widzę cię). Klaudia i Patryk znaleźli brzmienie, w którym czują się najlepiej, a efekt tych poszukiwań jest naprawdę udany.

Duet Wizja płynna stara się pożenić oniryczny alternatywne r&b ze współczesną poezją. Zeszłoroczna EP-ka projektu, Poklubowanie, jest wyjątkowo melodyjna i bezbłędnie łączy atuty słowne z muzycznymi. Śpiew przeplata się z melorecytacją, a wisienką na torcie jest wspaniały duet, zaśpiewany wspólnie z Młody KEK (który swoje trzy grosze wtrącił również produkcyjnie). Może gdzieś w gronie inspiracji są Jessy Lanza albo Sampha, ale wszystko jest jeszcze bardziej delikatne, zwiewne i lekkie.

Legendarny zespół Afro Kolektyw w końcu powrócił do życia i zrobił to w najlepszym możliwym stylu. Płyta Ostatnie słowo to esencja warszawskiej grupy, ich styl doprowadzony do perfekcji. Teksty śmieszne, ale i gorzkie, śpiewanie, ale i rapowanie, jazz, ale i funk oraz hip hop. Balansowanie na granicy dobrego smaku Legendarny Afrojax już dawno opanował znakomicie, a tutaj robi to na bujających i bardzo rozbudowanych instrumentalach. Powrót, o jakim można było tylko marzyć, stał się rzeczywistością. Z pewnością kandydat na płytę roku.

Olga Meder niektórym dała się poznać podczas konferencji Muzyka a Biznes, kiedy to podczas listening session została pochwalona przez ekspertów za kompozycję Nieprosta decyzja. Jej debiutancki album Domownicy najprawdopodobniej również zostałby doceniony, bo jeszcze szerzej rozciąga patenty z wspomnianego singla. Proste, szczerze tekściarstwo, bedroom popowe aranżacje w stylu grania na tym, co jest pod ręką i ogromne ciepło, które wylewa się z kompozycji. Można bardzo szybko zatracić się w kolejnych odtworzeniach, bardzo udana płyta.

Człowiek-instytucja na polskiej scenie songwriterskiej powraca z zapowiedzią piątego w karierze albumu. Peter J. Birch nagrywa od 2010 roku, zagrał nieprzebraną liczbę koncertów festiwalowych i klubowych, współpracował z wieloma artystami, nagrał cztery długogrające płyty i jedną EP-kę. Teraz zapowiada pewien lifting, po pięciu latach od wydania poprzedniego albumu ma zamiar śpiewać po polsku i rozszerzyć swoje gatunkowe inspiracje. Singiel Sen zimowy doskonale obrazuje te przemiany: bogatsza aranżacja, oparcie kompozycji o gitarę elektryczną, a nie akustyczną, zapadający w pamięć tekst. Czuć tu trochę Krzysztofa Zalewskiego, czy ten kierunek przysporzy artyście nowych fanów?

Mark and the Boomers to nowy projekt, który debiutancki singiel wydał zaledwie miesiąc temu, kolejny utwór ukazał się przed kilkoma dniami. Póki co wszystko wskazuje na przemyślany indie pop/rock, z mnóstwem inspiracji i wyważonym tempem. Mark nie boi się sięgać po nieoczywistych gości (Maciej Zwierzchowski z Niechęci) i wydaje się mieć przed sobą całkiem ciekawą artystyczną drogę. Czekamy na więcej, a debiutancki koncert projektu już pod koniec kwietnia na Next Fest.

Projekt Leggerezza niektórzy mieli okazję poznać podczas zeszłorocznego Ephemera Festival. Awangardowa muzyka folkowa, wyśpiewana po włosku przez Olgę Mysłowską (skład dopełniają Michał Pepol i Patryk Zakrocki), w końcu ukazała się w formie studyjnej. Leggerezza trwa trzy kwadranse i zapewnia relaks i wyciszenie, podszyte jednak podskórnym niepokojem. Trochę kojarzy się to wszystko z zespołem Księżyc, co z pewnością wielu może zachęcić do przesłuchania. Warto.

Duet Bez i nadzieja zaliczył ogromny progres odkąd usłyszeliśmy go po raz pierwszy na żywo (a miało to miejsce w 2019 roku w Młodszej Siostrze). Singiel Pękło serce rozszerza brzmienie dzięki orkiestrze (część składu Warszawsko-Lubelskiej Orkiestry Dętej), a całość utrzymuje klimat folkowej pieśni, bogato zaaranżowanej (zasługa Maćka Pepłońskiego z hage-o) i powolnej. Więcej materiału od tego kolektywu w drodze, jesteśmy jego bardzo ciekawi.

O Projekt Luty pewnie mało kto słyszał, ale stojący za nim Jan LF Strach i Stan Filipiak (oraz inni członkowie) wydają się tym średnio przejmować. Zespół powstał w 2003 roku z Poznaniu i w spokoju wydawał lo-fi/slacker rockowe albumy, których ukazało się aż 15. Kto by tego wszystkiego teraz słuchał? Z takim właśnie podejściem podeszli do tego artyści i opublikowali składankę o tytule Hity. Składają się na nią utwory z całego okresu działalności zespołu, niektóre dotąd niepublikowane, w liczbie dwudziestu. Słuchanie całości trochę więc zajmie, ale warto, bo można w tej całej kolekcji znaleźć swoje własne perełki, jak np. podszyty krautem Boleśnie, awangardowe noisowe Nisko czy zwariowany Dzban. Bywa naprawdę ciekawie.

Tak jak Przygody i tajemnice były wyjątkowo dobrym materiałem, tak przy Dźwiękach wytrawnych Flaner Klespoza byliśmy już przyzwyczajeni do wysokiej jakości i zaskoczenia już nie ma. Również jest dobrze, chociaż tym razem pojawiają się wtręty mechaniczne i post-industrialne, przejmujące schedę po field recordings. Całość jednak wciąż jest kojąca, nawet mimo dosyć eksperymentalnego charakteru i poukrywanych w utworach ech szybszych nagrań.

Ramona Rey zgłosiła do eurowizyjnych preselekcji utwór Kocham, a komisja postanowiła nie dopuścić go nawet do startowej dziesiątki. To bardzo kontrowersyjna decyzja, która jednak została zakryta jeszcze większą kontrowersją samych wyników preselekcji. Ramona w Kocham silnie inspiruje się Korą, co nie jest dziwne, bo jej obecny projekt poświęcony jest właśnie tej artystce. W utworze artystka błyszczy wokalnie, ale nad wszystkim nadąża świetna jak zwykle produkcja (Tel Araña). My sobie posłuchamy, a polska eurowizyjna komisja niech się poważnie zastanowi nad swoimi wyborami.

Grono innych ciekawostek, w postaci albumów, singli, teledysków i szkiców: bobkovski – śmierć to nie jest droga (rzecz), Lochy i smoki – Mogłem zostać w domu i grać w gry, Heathermint – Roybie, SARSA – Runostany, Pastry – Cyan Fabrics with Stains on Them, Iwona Skv – nie ma, daysdaysdays – tu byłem, Ćpaj Stajl – Krowodrza (semprey edit), Piotr Szumski – Lilia, Bluszcz – Nowy Pop, Feral Atom – Floating, FellowB – Real Reason, Lordofon – Pętla, sad.e – jesteś u źródła, Nagrania Cierpienie: Wczasy, Ania Dąbrowska – Ktoś inny, Maja Laura – Stal, Matylda/Łukasiewicz – Matka, Wacław Zimpel – Infinite Gray.